Wybrałam się do Otwocka ulubionym środkiem transportu.
Śpiący Pan w pociągu cholernie bardzo przypominał Johna Malkovicha.
Miłe powitanie w Warszawie. Od razu poprawił mi się humor.
Pieeerogi z jagodami!
Wprawdzie kilka się rozpadło przez co wyszły sine -> pierogi-zombie!
(Frank Sinatra i tekst "New York, New York")
Tak przy okazji polecam "Anatomię morderstwa" z 1959.
Genialnie wręcz poprowadzony dramat sądowy. Trzyma w napięciu, przez kilka nieoczekiwanych zwrotów akcji do ostatnich pięciu minut nie byłam pewna jaki będzie ostateczny werdykt.
+ doskonała kreacja Jamesa Stewarta oraz muzyka. I nie mam na myśli tylko Duke'a Ellingtona. Sam Stewart dał próbkę swoich możliwości :)
(wyżej: Stewart z Duke'em Ellingtonem w scenie z filmu.)
I nie rozumiem, jakim cudem, skoro film był nominowany, nie przyznali za "Anatomię.." żadnego Oskara.
Warto obejrzeć - na prawdę gwarantowane 160 minut napięcia.
Poza tym jestem zmordowana. I nie wiem czym, bo właściwie moje życie towarzyskie ogranicza się ostatnio do spania w jednym łóżku z moim wielkim pluszowym rekinem - Gary'm.
A ten do energicznych nie należy.
Od dwóch tygodni nie jestem już ruda, a brązowa - może to sprawia, że czuję się staro?
Jednak wrócę do rudego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz